------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powiem tyle: mnie książki, filmy, anime, mangi nie wzruszają. Umierają postacie, mnie to nie rusza. Chyba, że na filmie ginie zwierzę, to wtedy pogrążam się normalnie w rozpaczy (taka pokręcona logika, której moi przyjaciele nie rozumieją - przyznam, ja też nie). Jednak na tej produkcji... Popłakałam się. Było to pierwsze anime w życiu, na którym uroniłam łzy. I żeby tego było mało, tę trzynastodcinkową serię, obejrzałam w jeden dzień, podczas choroby.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: budzicie się w obcym miejscu, nie wiedząc skąd się tu wzięliście. Przed wami stoi uczennica, która mierzy do kogoś z karabinu i oświadcza Ci, że nie żyjesz i trafiłeś do pośmiertnego świata. Teraz Twoim zadaniem jest pokonanie niewinnej dziewczyny, która uznana jest tutaj za Anioła i trzyma wszystko w ryzach. Nie wierzycie w to, prawda? No w końcu, kto normalny uznałby coś takiego za prawdziwe?! Yuzuru Otonashi też tak pomyślał i zdecydowanie szybko tego pożałował, gdyż skończyło się to jego śmiercią... Znowu. A potem po raz kolejny i kolejny. Spoilerem nie jest, jeżeli powiem, że główny bohater ginie co najmniej kilkakrotnie już w pierwszym odcinku, a następnie znowu "ożywa".
W końcu jednak postanawia pójść po rozum do głowy i wysłuchuje, co takiego ma do powiedzenia Yurippe, która okazuje się dowódcą organizacji SSS, która przeciwstawia się Bogu oraz jego wysłannikowi Aniołowi - Kanade. Posługują się bronią, produkowaną przez Gildię i stają do walki. Rolę dywersji pełni tutaj kapela muzyczna Girls Dead Monster, która porywa jednocześnie NPC. Postacie, które tylko wyglądają jak ludzie i jak oni się zachowują.Ogólnie uczniowie muszą chodzić na lekcje, pisać sprawdziany, nauczyciele mogą się na nich denerwować i pilnują porządku w szkole.
Otonashi poznaje kolejne osoby i postanawia przyłączyć się do ruchu oporu z czego wynikają niemałe kłopoty i problemy. A zarazem śmieszne sytuacje. Oczywiście nie brakuje tutaj momentów, które mogą wzruszyć czy zdenerwować. I na pewno nie jest to seria, którą można obejrzeć w całkowicie bezmyślny sposób. Można powiedzieć, że wśród dziwnych elementów, gdy wszyscy po sobie krzyczą i można się nieźle pośmiać, są też takie, które sprawiają, że ma to pewne przesłanie o którym mówić nie będę. Każdy powinien je w końcu odkryć sam. Bez tego nie byłoby zabawy, prawda?
Sama fabuła bardzo przypadła mi do gustu. Kolejny ciekawy sposób na przedstawienie śmierci i tego, co się po niej dzieje. Przygody naszych bohaterów nie są też bardzo sztywne, jest sporo retrospekcji, to fakt, ale są one konieczne do tego, aby poznać kolejne osoby. Co więcej wielokrotnie można było się pośmiać.
Jeżeli chodzi o same postacie, to mają one na pewno bolesną historię. Bo w końcu gdyby nie ona, to nie znaleźliby się w tym miejscu i nie stanęli do walki! Są bardzo dobrze wykreowani, żadna historia nie powtarza się dwa razy, a do każdej osoby można się przywiązać bardzo szybko i zacząć odczuwać respekt czy współczucie.
Co się tyczy kreski, moim zdaniem jest w porządku. Jest całkiem niezła, chociaż momentami widziałam drobne niedociągnięcia, jednak nie zmienia to faktu, że jestem w niej zakochana.
Jeżeli chodzi o muzykę to... Bardzo podobają mi się wszystkie utwory śpiewane przez Girls Dead Monster. A szczególnie My Song oraz Alchemy, które poznacie już w jednym z pierwszych odcinków, więc nie trzeba na nie wiele czekać. Opening i ending też są niczego sobie, jednak dla mnie jakoś nie było to coś niesamowitego. Na muzykę pojawiającą się w tle szczególnej uwagi nie zwróciłam, nie była więc jakaś szczególnie nadzwyczajna czy porywająca.
Ulubiona postać - Masami Iwasawa
Kreska - 9/10
Fabuła - 10/10
Muzyka - 9/10
Postacie - 10/10
Ocena ogólna - 9.5
Podsumowując to wszystko, muszę powiedzieć, że anime jest na pewno warte obejrzenia. Jeżeli jest się chorym, to seria jest faktycznie na jedno posiedzenie. Co więcej, po obejrzeniu tych trzynastu odcinków na moment musiałam się zastanowić nad wszystkim. Tak po prostu sobie posiedzieć i pomyśleć, co o tym wszystkim sądzę. O tym, co było pokazane w tym anime, jak to przełożyć na nasze życie.
Krótko mówiąc - gorąco polecam.
AB! było jednym z pierwszych anime jakie pooglądałam (około 25 numerka). Dziś troszkę spadło na mojej liście, ale są fragmenty, których nie potrafię wyrzucić z serducha i staram się trzymać w nim jak najmocniej <3 Opening słucham do dziś z lekką nutką utęsknienia i radości z życia w duszy. :3
OdpowiedzUsuńHaha, no u mnie to też było jedno z pierwszych anime :) I wtedy bardzo mi się spodobało. Tak, niektóre fragmenty są zdecydowanie warte zapamiętania, lub po prostu nie da się ich tak łatwo pozbyć z głowy!
UsuńJa z kolei wzruszam się na prawie wszystkim poza dramatyzowaniem na siłę. Niestety, w Angel Beats wątek dwojga głównych bohaterów był najsłabszy i o ile wzruszałam się odrobinę Iwasawą czy Yui, o tyle Kanade tylko mnie irytowała próbami wyciskania łez. No ale ja po prostu nie lubię klonów Rei Ayanami.
OdpowiedzUsuńJakie niby tam było przesłanie? Ot, prosta historyjka o bandzie szaleńców ze świetną muzyką i paroma łzawymi momentami. Nie rozumiem robienia z tego przełomowej i epokowej analizy kondycji ludzkiej duszy. To tylko rozrywkowa kreskówka.
Taka jest moja opinia :) Anime mi po prostu przypadło do gustu i dobrze je wspominam. Nie wszystkim musi się w równym stopniu podobać. To, że banda szaleńców to racja, nie chcę z tego czynić ogromnej jak to określiłaś "epokowej analizy kondycji ludzkiej duszy", ale uważam, że pewnego rodzaju przesłanie można tam dostrzec. Ale jak już mówiłam, takie jest moje zdanie.
UsuńMój kochany wyciskacz łez. <3 Naprawdę pokochałam tę serię, do dzisiaj uważam śmierć głównego bohatera w realnym świecie za jedną z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających. Nie wspominając już o Hinacie i Yui. T.T Ode mnie również dostało 9. ^^
OdpowiedzUsuńHah, no jego śmierć to było coś, aczkolwiek bardziej ruszyła mnie ta Iwasawy... Strasznie jej współczułam z powodu tego, co przeszła. A Hinata i Yui to już zupełnie inna bajka, oni też byli świetni ^^
UsuńNie oglądałam, ale jak słyszę, że wszyscy na tym anime płaczą to coraz bardziej chcę to nadrobić, aby samemu się przekonać XD Jestem ciekawa czy mnie by to ruszyło :D
OdpowiedzUsuńHahaha, no moim zdaniem zdecydowanie warto obejrzeć. Chyba czy to anime kogoś ruszy to kwestia indywidualna, ale moim zdaniem bardzo o to łatwo xD
UsuńEee... Obejrzałam jak na razie 1 odcinek... Ale od razu mi się spodobało! :) W najbliższym czasie nadrobię tą seryjkę i mogę się założyć o batonika, że nie wyciśnie ze mnie ani jednej łezki! :P
OdpowiedzUsuńTak ci się spodobało, że aż tego dalej nie obejrzałaś! :P Taka jest prawda, a nie mi tu kit wciskasz. Hahaha, ja się nie zakładam, nie lubię. Poza tym, chciałam zauważyć, że ciebie łatwiej ruszyć niż mnie :P
UsuńPo prostu tchórzysz :P I żadnego kitu nie wciskam, zabiorę się za anime... Kiedy? Jak nie zapomnę znowu o tej serii XD Więc sumiennie mi przypominaj :3
UsuńJaaaasne, tchórzę. Ja to robię z dobroci serca, żeby cię nie naciągać finansowo na batonika dla mnie, którego i tak mi obiecałaś w urodziny! -.-
UsuńJak można zapominać o Angel Beats? Tak nie wolno! Jeżeli mnie można uznać, za dobrą osobę do przypominania o czymś, to spróbuję xD
Uwielbiam to anime! Płakałam na nim tak, że nie widziałam napisów xD Ostatnio nawet na cele recenzji obejrzałam je drugi raz i post dotyczący tego tytułu czeka spokojnie na swoją kolej do publikacji, więc mam nadzieję, że za jakiś czas wpadniesz i poczytasz trochę o moim zdaniu ;) Świetna notka! Zwięźle, ciekawie i na temat ^ ^ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Ojej, przykro mi! Ale widać taki wpływ ma na człowieka to anime. Oczywiście, że jak tylko się pojawi to wpadnę i poczytam! Nie ma szans, że to ominę :)
UsuńCzasami się zastanawiam czy właśnie niezbyt zwięźle ><
Jeszcze nie oglądałam, ale słyszałam dużo dobrego o tym anime i mam je w swoich najbliższych planach.
OdpowiedzUsuńJa z kolei wzruszam się bardzo łatwo i często płaczę podczas oglądania filmów czy anime. Ale śmierć zwierząt też mnie zwykle bardziej rusza niż śmierć ludzi xd Jak oglądałam kiedyś film o Hachiko to wylałam chyba z siebie całe wiadro łez.
Koniecznie obejrzyj! Serio anime jest dobre.
UsuńWiesz, ja dalej nie przekonałam się do Hachiko i nigdy tego nie widziałam, ponieważ po prostu wiem, że będę płakać jak bóbr, a wolę tego uniknąć. Nie wytrwałam do końca Marley i Ja, bo się poryczałam. >< Może i lekka przesada, ale taka jestem